Archiwa kategorii: DOBRY DESIGN

Architektura w kinematografii – jak wnętrza filmów i seriali inspirują projektantów

Najlepsze filmy potrafią przenieść widza w czasie i przestrzeni. Choć można to przypisać wielokrotnie nagradzanym aktorom, efektom specjalnym i intrygującemu scenariuszowi, scenografia również odgrywa w tym ważną rolę. Architektka Joanna Kulczyńska-Dołowy wybiera filmy, których plany zdjęciowe zainspirowały jej pracę.

Podobnie jak architektura, scenografia może wywołać określone emocje i stworzyć nastrój poprzez wykorzystanie perspektywy, przestrzeni, proporcji, światła, koloru i detali. Dlatego, tak jak architekci, scenografowie są artystami, którzy doceniają i tworzą przestrzenie przeznaczone dla człowieka i jego postrzegania emocji.

– Zwłaszcza dla pokolenia wychowującego się w XX wieku, telewizja i kino stały się poniekąd oknem na zachodni świat. Dzięki nim mogliśmy obserwować nie tylko odmienne zwyczaje, ale także robiącą wrażenie scenografię, tak inną od wnętrz, które widywaliśmy na co dzień. Myślę, że wielu współczesnych architektów do dziś wspomina produkcje, dzięki którym zakochali się w swojej profesji – marząc o projektowaniu tak samo spektakularnych przestrzeni. Jestem też przekonana, że nie byłyby to jedynie wielkie hollywoodzkie dzieła. Sama, z własnego dzieciństwa z uśmiechem wspominam kreskówkę „Jetsonowie”, która od najmłodszych lat rozbudzała moją wyobraźnię i poszerzała horyzonty funkcjonalności – wyjaśnia Joanna Kulczyńska-Dołowy, architektka, współwłaścicielka pracowni Kulczyński Architekt.

Adwokat diabła (1997)

Wiele dramatów sądowych pokazuje widzom próby i udręki prawników walczących o wytyczenie granicy między dobrem a złem. „Adwokat diabła” kroczy podobną ścieżką, dodając fabule nadprzyrodzony zwrot akcji. Oprócz znakomitych występów gwiazdorskiej obsady, uwagę widzów przyciąga dobrze przemyślana atmosfera filmu i starannie stworzona scenografia. Bogactwo planów zdjęciowych stanowi idealną symbolikę dla głównego tematu produkcji – próżności.

Kreacja wyjątkowego świata bogatych i uprzywilejowanych mieszkańców Nowego Jorku była sporym wyzwaniem. Choć styl miasta jest powszechnie znany, scenograf, Bruno Rubeo, chciał zestawić go ze sceneriami charakterystycznymi dla postaci Johna Miltona. Twórcy nie chcieli przedstawiać bohatera jako mężczyzny z normalnym życiem i zwykłym mieszkaniem. Plan zdjęciowy został zaprojektowany tak, by w pełni uchwycić tajemniczość Miltona.

źródło: Apple TV

– „Adwokat diabła” świetnie gra kontrastami w scenografii. Twórcy w spektakularny sposób zestawiają ze sobą wnętrza proste, industrialne, na pierwszy rzut oka wręcz puste, z apartamentami ociekającymi blichtrem i bogactwem, jak np. penthouse dewelopera Alexandra Cullena, należący w rzeczywistości do Donalda Trumpa – dodaje Joanna Kulczyńska-Dołowy.

Seks w Wielkim Mieście (1998-2004)

W latach 90. na ekranach telewizorów zadebiutowała produkcja, która nie tylko podbiła serca widzów, ale również odmieniła sposób patrzenia na scenografię seriali. W „Seksie w Wielkim Mieście” Nowy Jork tętni życiem, zachwycając ekstrawaganckimi przestrzeniami i luksusowymi apartamentami. Jednym z nich jest mieszkanie Aleksandra Petrovsky’ego – jego dwupiętrowy loft w centrum miasta charakteryzował się wyrafinowanym stylem i był wystarczająco przestronny, by pomieścić fortepian, motocykl i pracownię artystyczną.

źródło: HBO Max

– W serialu „Seks w Wielkim Mieście” postać Petrovsky’ego grał Michaił Barysznikow, rosyjski tancerz baletowy i choreograf. W wywiadach mówił później, że na planie czuł się tak jak w domu – był pod takim wrażeniem przestrzeni, że osobiście przyniósł obrazy ze swojej prywatnej kolekcji, aby powiesić je na ścianach. Mieszkanie jest też pełne pereł designu XX wieku, np. foteli zaprojektowanych przez Charlesa Eamesa – dodaje Joanna Kulczyńska-Dołowy.

2001: Odyseja Kosmiczna (1968)

Kubrick był znany ze swojej skrupulatności i dbałości o szczegóły. Na potrzeby filmu „2001: Odyseja Kosmiczna” starał się stworzyć wyjątkowy świat epoki kosmicznej. Reżyserowi zależało na bardziej realistycznym podejściu w projektowaniu scenografii po obejrzeniu filmów science-fiction z wczesnych lat 60. Oprócz dodania scenerii autentycznego wyglądu, jego głównym celem było przewidywanie przyszłego postępu technologicznego. Należy pamiętać, że podczas gdy Kubrick i jego załoga projektowali wygląd przyszłości, NASA pracowała gorączkowo nad Programem Apollo, mającym wysłać człowieka na Księżyc. Plany w „2001: Odysei kosmicznej” musiały nadążać za postępem technologicznym, inaczej wizja projektowa okazałaby się przestarzała i błędna.

źródło: HBO Max

Filmowe panele przełączników, systemy wyświetlania i sprzęt komunikacyjny we wnętrzach statków kosmicznych zostały zaprojektowane przez zespół Kubricka złożony z astronomów, ekspertów aeronautyki i inżynierów lotniczych, aby zapewnić najwyższy poziom technicznego realizmu.

– „2001: Odyseja Kosmiczna” zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie swoim minimalizmem, tak innym od znanych filmów sci-fi obfitujących w ekstrawaganckie efekty i scenografię. Warto zauważyć, że sam Kubrick o swojej sztuce powiedział kiedyś: „To nie jest wiadomość, którą kiedykolwiek staram się wyrazić słowami”. Oglądanie filmu jest doświadczeniem niewerbalnym – tylko 40 minut z dwugodzinnej produkcji zawiera dialogi. Jako wizualny gawędziarz, Stanley Kubrick przedkłada w swoich pracach obrazy nad słowa – wyjaśnia Joanna Kulczyńska-Dołowy.

Mad Men (2007-2015)

Akcja serialu Matthew Weinera rozgrywa się w latach 60. XX wieku, chwalebnym okresie konsumpcjonistycznych i hedonistycznych ideałów, a jej miejscem jest firma reklamowa przy Madison Avenue. Seria, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest odurzająco bogata w powierzchowne przyjemności, takie jak szczegółowa scenografia, ubrania, rekwizyty i sama obsada.

Atrakcyjność produkcji jest głęboko zakorzeniona w nieskazitelnie zaprojektowanych planach zdjęciowych. Fabuła serialu to opowieść o Nowym Jorku w stanie entropii. Weinerowi zależało nie na odtworzeniu stylistyki epoki, która byłaby bardziej błyszczącą i dopracowaną fantazją – zamiast tego chciał pokazać prawdziwe i wiarygodne wnętrza.

źródło: Amazon Prime Video

– Biuro Dona, głównego bohatera serialu, to doskonały przykład nowoczesnego projektu z lat 60.: ponadczasowego i wielofunkcyjnego. Scenografowie świetnie uchwycili nowoczesno-retro estetykę tego okresu uwzględniając we wnętrzu kultowe meble z epoki. Fabuła produkcji obejmuje 10 lat, od roku 1960 do 1970 – twórcy zadbali o to, by w projektach podkreślić kulturowy przewrót, jaki przechodziła w tym czasie Ameryce – łącząc nowoczesne meble z połowy stulecia z kolorowymi i jasnymi dziełami sztuki, tkaninami, aby wizualnie uchwycić zmianę gustu estetycznego późnych lat 60. – zauważa Joanna Kulczyńska-Dołowy.

Dom nad jeziorem (2006)

Widowiskowy dom położony nad jeziorem jest miejscem kluczowym dla fabuły filmu z Sandrą Bullock i Keanu Reevesem. Konstrukcja z klonem pośrodku wnętrza została zbudowana na potrzeby produkcji na Maple Lake w Willow Springs w stanie Illinois. Maple Lake okazało się być idealną scenografią dla powstającego filmu – naturalnym, spokojnym i romantycznym otoczeniem. Tytułowy dom zaprojektował brytyjski architekt, Nathan Crowley.

źródło: YouTube

– Scenografia „Domu nad jeziorem” jest jednocześnie jednym z najważniejszych elementów fabuły filmu. Wnętrza nie są zaprojektowane przypadkowo – są połączeniem nieprzemijającej klasyki i nowoczesnego sznytu, urządzone w stylu, który swoje uzasadnienie znajduje w przedstawionej historii – podsumowuje Joanna Kulczyńska-Dołowy.

Kulczyński Architekt

Pracownia specjalizująca się w projektach architektonicznych, urbanistycznych i projektach wnętrz założona niemal trzydzieści lat temu przez architekta Bogdana Kulczyńskiego. To rodzinna firma – zespołem projektów wnętrz zajmuje się córka założyciela, architekt Joanna Kulczyńska-Dołowy. Realizacje architektoniczne pracowni Kulczyński Architekt powstają z ogromnym szacunkiem dla historii i otoczenia.

Prawdziwie rodzinny dom architekta. Fot. mat. pras. Kulczynski Architekt

Hol – Klasyka w nowoczesnym wydaniu – projekt eleganckiej willi, wizualizacja: BLOK STUDIO/ mat. pras. Kulczyński Architekt

fot.  materiały prasowe

Projekt pracowni WXCA z III nagrodą w międzynarodowym konkursie

Projekt pracowni WXCA zdobył III miejsce w międzynarodowym konkursie architektoniczno-urbanistycznym na Kompleks Kulturalny – Muzeum i Bibliotekę w mieście Incheon w Korei Południowej. Polscy architekci zaproponowali wielopoziomowy krajobraz – rzeźbiarską instalację przestrzenną w formie mostu zatopionego w zieleni.

Na organizowany przez miasto metropolitarne Incheon międzynarodowy konkurs architektoniczno-urbanistyczny zgłosiło się 70 pracowni z 15 różnych państw. Założeniem konkursu był projekt centrum kultury i edukacji w Geomdan (dystrykt Incheon) z Muzeum i Biblioteką, a także programem przestrzeni publicznych skupiających życie społeczne tak dzielnicy, jak i całej metropolii. Jury złożone z międzynarodowych ekspertów wyróżniło pracę architektów WXCA III nagrodą, podkreślając jej wysoką jakość architektoniczną i artystyczną.

„Praca nad projektem była okazją do eksplorowania zaskakujących dla nas wątków w kulturze i dziedzictwie Korei Południowej. Poszukiwaliśmy innowacji poprzez sięganie do tradycyjnych koreańskich koncepcji, takich jak Suseok – sztuka czerpiąca inspirację z naturalnych skał i kamieni, budowanie Hanoków – prototypów współczesnej, zrównoważonej architektury oraz specyficzna umiejętność dostrzegania relacji między kulturą a naturą. Dążyliśmy do przekucia tych idei we współczesne, angażujące, wielowarstwowe doświadczenie, podejmując wyzwanie odnalezienia wizji nowego, zrównoważonego sposobu budowania przyszłości” – mówią autorzy koncepcji.

Wielopoziomowe ogrody i most jako metafora nowych połączeń

Architekci WXCA zaprojektowali nowoczesny, wielofunkcyjny kompleks kulturalno-edukacyjny w formie spiętrzonych, poziomych platform rozciągających się nad jeziorem. Wachlarzowa kompozycja okala promenadę, tworząc zielony, publiczny bulwar dopełniony ogólnodostępnymi przestrzeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi w parterze budynku. Porośnięte zielenią platformy formują wielopoziomowy most jako metaforę budowania nowych, nieoczywistych połączeń: społecznych, kulturowych, interdyscyplinarnych, ekologicznych czy krajobrazowych, a w szerszej perspektywie – połączenia kultury z naturą. Ciężkie, masywne formy wyrażają materialność substancji, łącząc doświadczenie naturalnych formacji geologicznych z uniwersalnym pięknem kamiennych krzywizn odkryć archeologicznych.

Struktura ujawnia wyraźnie wyodrębnione, ortogonalne moduły przestrzenne. Poszczególne bryły, zachowując niezależność, tworzą integralną całość. Każdy moduł zamyka indywidualną jednostkę funkcjonalną z dedykowanym, zewnętrznym ogrodem, jednocześnie wchodząc w interakcję z pozostałymi. Układ brył kreśli zapraszającą oś komunikacyjną między jeziorem a miastem, z tętniącym życiem miejskim placem i przestrzeniami publicznymi sprzyjającymi aktywnościom sąsiedzkim. Odwiedzający mogą je swobodnie eksplorować podczas pieszych wędrówek, odpoczynku i rekreacji na wielu zielonych tarasach. Na poziomie wyniesionym ponad promenadę zaprojektowano pieszy pas zieleni przecinający kompleks, płynnie łączący dwa okalające budynek wzgórza.

Mocna, rzeźbiarska forma silnie integruje się z trasą „zielonego pasa” spajającą całą dzielnicę. Zaproponowany układ urbanistyczny w połączeniu z parkiem wokół jeziora tworzy nowoczesną całość – tętniące życiem Centrum Kultury.

Zespół WXCA: Marta Sękulska-Wrońska, Szczepan Wroński, Michał Czerwiński, Anna Dobek-Lenczewska, Anna Majewska-Karolak, Michał Sokołowski, Hanna Galas, Małgorzata Bonowicz, Piotr Hardt, Jakub Matela

Konsultacje branżowe: Buro Happold

Wizualizacje: WXCA, Piotr Banak

fot. materiały prasowe

Z kredensu do garderoby – nowa kolekcja biżuterii ORSKA „Julia”

Jeszcze w ubiegłym stuleciu karkonoskie tradycje szklarskie prężnie się rozwijały, czyniąc z regionu główny ośrodek szkła kryształowego w Polsce. Z czasem jednak hutnicze zwyczaje zaczęły wygasać. Zostało tylko jedno miejsce, które jest nośnikiem rzemieślniczej historii regionu: Huta Julia. Ta ostatnia huta szkła kryształowego w kraju przez kilka ostatnich miesięcy była pracownią Anny Orskiej, projektantki biżuterii, która podróżuje po warsztatach świata w poszukiwaniu rzadkich, wymierających rzemiosł. Dziedzictwo piechowickich projektantów zainspirowało dialog ORSKA z hutniczą tradycją.

W pracy nad najnowszą kolekcją biżuterii JULIA wyzwanie pojawiło się już na samym początku – drewniane formy okazały się zbyt duże do przygotowania biżuteryjnych elementów. Dlatego w pracowni ORSKA powstały specjalne niewielkie obręcze wykonane z metalu. Hutnicy wlewali do nich pojedyncze krople płynnego szkła o temperaturze 1200 stopni Celsjusza, przyznając, że praca z tak małymi obiektami jest dla nich wyzwaniem. Po wystygnięciu krążek trafiał do odprężarki, a następnie ozdabiany był szlifem.

Anna Orska zaadaptowała poszczególne fragmenty najpopularniejszych wzorów i połączyła je ze sobą, tworząc zupełnie nowe motywy. Zazwyczaj zdobniczki z Huty Julia dopasowują szlif do formy, niwelując drobne niedoskonałości i pęcherzyki powietrza, które przypadkiem zastygły w szkle. ORSKA odwróciła ten proces. W kolekcji biżuterii JULIA to szlif definiuje formę i nadaje jej sens.

Kryształowe elementy w pracowni ORSKA oprawiliśmy w pozłacane 23.5 karatowym złotem formy. W ten sposób powstało kilka wzorów długich naszyjników z efektownymi wisiorami, duże pierścionki i sztywna bransoletka, których główną ozdobą są komponenty wykonane z fasetowanego lub szlifowanego szkła kryształowego. Kolekcję uzupełnia biżuteria w całości wykonana z metalu, która jest reinterpretacją tradycyjnych zdobień naczyń kryształowych, opierających się na dużej liczbie drobnych cięć. ORSKA uporządkowała niewielkie fasety w rzędy i uczyniła je głównym zdobniczym motywem.

Szkło kryształowe, po zastygnięciu jest cięższe i trwalsze niż szkło tradycyjne, a dzięki dodatkom tlenku ołowiu po oszlifowaniu efektownie rozszczepia światło. Głębokie szlify, grawerowanie i rżnięcie sprawiają, że kryształ wyróżnia się bogatym zdobieniem, spektakularnym połyskiem oraz mieni się wieloma barwami. Kolekcja Julia odczarowuje kryształ, klasycznie kojarzony z wystawną zastawą i rodzinną pamiątką. ORSKA wyprowadza go z kredensu wprost do garderoby i w autorskim stylu przenosi z obszaru odświętności do strefy codzienności. Motyw ucztowania jest wciąż żywo obecny, acz zaadoptowany do nowych okoliczności. Biżuteryjne formy kładą bowiem nacisk na celebrację ulotnych chwil radości. Zachęcają, aby uwolnić szkło zza witryn i cieszyć się nim każdego dnia.

Kolekcji towarzyszy dokument „Rzemiosła świata według Orskiej: szkło kryształowe”. To pierwszy film z serii dokumentów podróżniczych, w których Anna Orska odwiedzi pracownie rzemieślnicze z różnych, czasem bardzo odległych, miejsc i pozna charakterystyczne dla danego miejsca techniki.

ORSKA

ORSKA tworzy biżuterię z charakterem, jej projekty są wyraziste, a często kontrowersyjne. Surowość form, szorstkość faktur i odmienna idea, stojąca za każdą kolekcją, oddają temperament marki. Biżuteria marki ORSKA nie jest dodatkiem. Ona sama w sobie tworzy kreację. Specyficzne wzornictwo Anny Orskiej jest dla odważnych osób, poszukujących oryginalnej formy stylu. Każdy egzemplarz ma indywidualny charakter. To zasługa ręcznego wykonania oraz sięgania po osobliwe, często niepowtarzalne materiały. Komponenty pochodzą z różnych części świata i z różnych epok, podobnie jak sama koncepcja kolekcji. Autorskie projekty są doceniane przez światową prasę modową, z włoskim Vogue Accessory i niemieckim Vogue na czele. ORSKA jest niepokorna, różnorodna i nieprzewidywalna. Nie boi się eksperymentów. Wciąż poszukuje. To jedno jest w niej niezmienne.

„Do Huty Julia trafiłam dlatego, że o niej marzyłam. Wiedziałam, że mamy w Polsce ostatnią hutę szkła kryształowego i pomyślałam, że warto byłoby głośno opowiedzieć o jej dziedzictwie. Ludzie tam pracujący są niesamowici: wytrwali, bardzo utalentowani i pełni pasji. Jestem niezwykle wdzięczna za tę przygodę. Pokazano mi proces, pozwolono mi poznać surowiec. To jest tworzenie przez poznawanie w czystej postaci. W pracy projektanta jest to bardzo ważne.”- Anna Orska, projektantka biżuterii.

Huta Julia

Huta Julia to unikalny na skalę europejską producent szkła szlifowanego w Polsce, którego historia sięga 1842 roku i wiąże się nierozerwalnie z dwoma niemieckimi producentami szkła i kryształu: hutą Josephine ze Szklarskiej Poręby oraz hutą Fritza Heckerta z Piechowic. Nieprzerwanie od ponad stu pięćdziesięciu lat Julia produkuje niezwykłe i wysokiej jakości szkło kryształowe, łącząc najlepsze, oparte na tradycyjnej technologii, doświadczenia rzemieślnicze z nowoczesnymi rozwiązaniami. Współczesna droga Julii to szlif łączący tradycję z awangardą. To tworzenie czasami przewrotnych i zaskakujących kolekcji łączących kryształ z innymi materiałami.

„Współpraca z Anią Orską to dla nas przewrotny akt tworzenia form kryształowych. Odwracamy tradycyjny dla nas proces i skupiamy się na tak małych formach, na jakich nigdy nie pracowaliśmy. To też wspaniałe myślenie o przyszłości, które Ania wnosi. O nowej definicji form kryształowych, o łączeniu z nowymi technologiami. To dla nas bardzo twórcza redefinicja.” – Agnieszka Browarny, prezes Huty Julia.

fot. materiały prasowe

„Do ostatniego szwu”, czyli spotkanie z projektantem Piotrem Kuchcińskim

2 marca, w warszawskim NOTI STUDIO, odbyło się spotkanie z Piotrem Kuchcińskim, połączone z prezentacją pięciu najnowszych kolekcji jego autorstwa. Spotkanie niezwykłe, ponieważ dyrektor artystyczny NOTI po raz pierwszy opowiedział historię swojej współpracy z marką i o podejściu do procesu projektowania.

Na spotkanie przybyło kilkudziesięciu architektów i dziennikarzy. Trzy kondygnacje NOTI STUDIO pulsowały tego wieczora życiem. Każda zapewniała wygodne miejsce do rozmów i wymiany myśli, jednak to na pierwszej z nich odbyło się spotkanie ze znanym polskim projektantem i to tu można było poznać jego najnowsze kolekcje.

To już prawie 30 lat!

Spotkanie prowadziły Kamila Woynicz, dyrektor marketingu NOTI oraz Joanna Karniewska, dyrektor NOTI STUDIO, firmowego showroomu marki, który realizuje idee domu spotkań. W pierwszej części rozmowy Piotr Kuchciński opowiedział w skrócie swoją już prawie 30. letnią współpracę z firmami stworzonymi przez Ryszarda Balcerkiewicza. A zaczęła się ona jeszcze w Balmie, kiedy projektant miał – jako pierwsze swoje zadanie, zaprojektować katalog. Od tego się zaczęło. Piotr bowiem jest – jak się okazuje – niezwykle wszechstronnym twórcą. Architektem, projektantem wnętrz i mebli oraz projektantem graficznym. Jego opowieść o początkach tej współpracy, a potem o budowaniu nowej marki – NOTI – to była w dużym stopniu historia tworzenia i umacniania się na światowym rynku polskiego designu. Bo przecież wiele jego kolekcji zdobyło prestiżowe nagrody. Jest w tej opowieści miejsce zarówno na projekty mebli, aranżacje stoisk i salonów, w tym również studia, w którym odbyło się spotkanie. Jest też miejsce na budowanie wizerunku, współudział w powstawaniu logo i całej identyfikacji wizualnej NOTI.

Partnerski dwugłos

W pewnym momencie do rozmowy włączył się Ryszard Balcerkiewicz, opowiadając o tej wieloletniej współpracy swoimi słowami. Wyłonił się z tego obraz firmy, która powstała w oparciu o mocne podstawy biznesowe oraz innowacyjne i twórcze myślenie. Firmy, która jest silna dzięki partnerskim, trwałym więziom w zespole. To wzajemne porozumienie pozwoliło Piotrowi Kuchcińskiemu rozwijać się w wielu kierunkach, a później, gdy marka NOTI zadomowiła się na rynku, skupić się na tym, co najbardziej lubi i czuje: na projektowaniu mebli oraz współtworzeniu wizerunku jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek meblarskich.

Do ostatniego szwu

W drugiej części spotkania Piotr Kuchciński przybliżył swoje podejście do projektowania. Zapytany o to czy woli się mierzyć z bryłą, czy też meblem, zdecydowanie stawia na ten drugi. Daje mu to bowiem większą kontrolę nad procesem. Jest uważnym projektantem, poświęcając oko i rękę każdemu najmniejszemu detalowi. Całość prac nad powstawaniem nowego mebla kontroluje do ostatniego szwu. Z jego opowieści wyłania się też bardziej artysta, aniżeli projektant. Do produktu podchodzi jak rzeźbiarz do swojego dzieła. Najpierw w samotności szuka kształtu, potem następuje etap wspólnej pracy w modelarni NOTI. Tu już zespołowo nowy produkt jest dopracowywany technicznie i technologicznie. W konsekwencji projekty są w każdym szczególe dopieszczone, a każdy z nich zmienia definicję tego, czym jest mebel. One nie służą temu, by wyposażyć w nie dom. To one określają przestrzeń.

5 kolekcji w jeden rok

Poprzedni rok dowodzi, że Piotr Kuchciński, po tak wielu latach intensywnej pracy, wciąż pozostaje w fazie twórczego rozkwitu. Z okazji zeszłorocznej, październikowej edycji targów Orgatec, na których obecna była marka NOTI, zaprojektował aż pięć różnorodnych kolekcji. Każda jest osobna, a zarazem wspólnie mają one potencjał stworzyć wygodny ekosystem do wypoczynku.

Należy do nich, już cieszący się dużą popularnością, fotel Ronin z opcjonalnym podnóżkiem, który zaprasza do relaksu w pozycji półleżącej.

Wśród nowości jest również modułowa sofa Daaz, która umożliwia stworzenie zindywidualizowanych kompozycji.

fot. materiały prasowe

Pastel Cocktail – przepis na mieszkanie skąpane w świeżych kolorach

Wiosną chyba każdy z nas ma apetyt na wnętrza pełne słońca i ożywczych barw. Aby podkreślić ten efekt, warto łączyć różnorodne kolory. Sposobów na to jest nieskończenie wiele, jednak w tym roku najmodniejszy z nich to Pastel Cocktail – świeży miks odcieni pastelowych, które zawsze tworzą udane połączenia. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę, by osiągnąć doskonały efekt i podsuwamy garść inspiracji.

Pastele niekiedy kojarzą się z odcieniami bardzo delikatnymi, sennymi. Czy słusznie? Nie!

– Można się czasem spotkać z przekonaniem, że kolory pastelowe to barwy rozbielone. Jednak w świecie sztuk plastycznych określa się tak odcienie o dużej jasności i intensywności zarazem – wyjaśnia Monika Bielska, dyrektor kreatywna Miloo Home. – Są to kolory żywe i energetyczne, choć jednocześnie pełne światła. Wiosną jest na nie najlepszy czas, bo właśnie takie barwy w naszym otoczeniu wydobywa długo wyczekiwane słońce.

Skoro więc na zewnątrz robi się coraz cieplej, rozsuńmy szeroko firanki i zasłony, aby przyjrzeć się kolorom wiosny. Nad głową mamy mocny błękit nieba, pod stopami zieloną trawę, a przed sobą żółte, różowe, czerwone czy fioletowe kwiaty. Te i inne barwy w wiosennych, pastelowych odcieniach warto teraz zaprosić do wnętrza, by cieszyć się nimi również po zachodzie słońca i w mniej pogodne dni.

Pastel Cocktail zapewni nam wszystkim energię nawet w czasie deszczu!

fot. materiały prasowe

Design niosący zmianę. Rozmowa z Ingrid van der Wacht

O tym, dlaczego przyszłość jest naszym wspólnym projektem i czy może być perfekcyjna, rozmawiamy z Ingrid van der Wacht, facylitatorką i specjalistką ds. komunikacji od lat pracującą dla Dutch Design Foundation – organizatora Dutch Design Week, a także jurorką w tegorocznej edycji konkursu make me! organizowanego przez Łódź Design Festival.

Bartłomiej Jankowski: Spotykamy się w kontekście Łódź Design Festival. Motyw jego tegorocznej edycji to „Future Perfect”. Jak zapowiadają organizatorzy, tym razem zastanowimy się, czy zamiast jedynie przepowiadać przyszłość, możemy ją wspólnie zaprojektować. Jak Ty wyobrażasz sobie przyszłość? Kiedy o niej myślisz, jesteś bardziej pesymistką czy optymistką?

Ingrid van der Wacht: Kiedy słyszę „Future Perfect”, to moja pierwsza myśl potyka się o pojęcie „perfect” (śmiech). Przede wszystkim – o czym moglibyśmy powiedzieć, że jest „perfect”? Ja chyba nie jestem wyznawczynią perfekcjonizmu. Życie i piękno przedmiotów nie biorą się moim zdaniem z ich perfekcyjności. Co więcej, życie to przecież nieustanny proces podlegania starzeniu czy zużyciu. Rzeczy stają się wtedy piękniejsze, choć zazwyczaj nie są już tak perfekcyjne jak wcześniej.

A jak poza tym wyobrażam sobie przyszłość? Chciałabym wyobrażać sobie przyszłość sprzyjającą nam wszystkim. Mam na myśli taką przyszłość, w której wspólnie poczynilibyśmy kroki w kierunku spełnienia naszych marzeń, przy jednoczesnym myśleniu o sobie wzajemnie. Różnią nas poglądy i preferencje polityczne, niemniej jednak – dopóki nie są one krzywdzące dla innych osób – to powinno być możliwe. Niektórzy są bardziej konserwatywni, inni są bardziej awangardowi, ale myślę – w ogólnym zarysie – że przyszłość powinna być naszym wspólnym projektem. Jeśli będziemy wiedzieć, jak ze sobą współpracować i jak razem współtworzyć, co nie jest prostą sprawą, to jestem optymistką. Dlatego że wtedy będziemy mogli zdobyć się na zmiany, które są teraz bardzo potrzebne. Musimy pokonać kryzys klimatyczny – czy, jak mówią niektórzy, klimatyczną wojnę – i biorące się z niej nierówności. Idąc ramię w ramię, krok po kroku, pokojowo, jako mieszkańcy i mieszkanki tej samej planety. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy czasami podejmować drastycznych działań.

Jeśli myślimy o przyszłości jako wspólnym projekcie, jaką w takim razie rolę mają do odegrania projektanci i projektantki?

Myślę, że design, designerzy i designerki, mogą w tym zakresie odegrać znakomitą rolę. To dlatego, że wierzę w design oparty na współpracy, czyli tworzenie rozwiązań, w które wkład mają różne podmioty – reprezentanci rządu i biznesu, badacze i badaczki, projektanci i projektantki. Design naprawdę może jednoczyć ludzi, kreować sytuacje, które sprzyjają rozmowom i wyobraźni. A rozmowy są fundamentem, jeśli chodzi o współtworzenie i współprojektowanie. Design może też prototypować przyszłość, prototypować możliwe rozwiązania, być facylitatorem dla tych kolektywnych procesów kreacji.

Czyli Twoim zdaniem projektanci i projektantki powinni brać na siebie taką odpowiedzialność ekologiczną czy szerzej – społeczną? Co w takim razie z projektowaniem po prostu pięknych przedmiotów, bez myślenia o pozostawionym przez nie śladzie. Myślisz, że w dzisiejszych czasach to nieetyczne?

To nie jest dobre. Myślę, że podstawowym założeniem powinno być robienie z dobrych materiałów, w sposób zrównoważony, cyrkularny. Projektanci mają wpływ na takie aspekty jak możliwość ponownego użycia materiałów czy trwałość przedmiotów. Co więcej, projektant powinien myśleć o tym, co stanie się z zaprojektowanym przez niego przedmiotem, kiedy już nie będzie używany. Choć robienie pięknych przedmiotów nie jest oczywiście nieetyczne! Piękno bez wątpienia jest czymś potrzebnym. Jako projektant możesz przecież wykonywać piękne, artystyczne, bardziej kokieteryjne rzeczy. Niemniej jednak powinny one być zrobione mądrze i odpowiedzialnie. Na przykład Kiki van Eijk i Joost van Bleiswijk robią piękne przedmioty do wnętrz. Jako że zostały wykonane one z wysokiej jakości materiałów, a samo ich wykonanie jest bardzo pracochłonne, są to produkty o wysokich cenach. Ale to przedmioty, które zachowasz na całe życie, a może i przekażesz później dzieciom. Myślę, że piękno jako kategoria też jest ważne. Ale to tylko jeden z filarów – piękno, zrównoważony rozwój i inkluzywność. Tak, design powinien być też inkluzywny.

Czy myślisz, że w ostatnich latach zaszła zmiana w tym, jak rozumiany i praktykowany jest design?

Myślę, że jesteśmy współcześnie bardziej świadomi tego, że mamy określone zadanie do wykonania. Ale myślę też, że ta świadomość nie jest szeroko rozpowszechniona. Dla projektantów, którzy wchodzą teraz na rynek pracy, są to podstawowe pytania: Czy projekt jest zrównoważony, cyrkularny? Czy odpowiadam nim na jakiś problem? Czy przyczyniam się do realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju? Dla wielu znanych mi projektantów z Holandii to jeden z punktów startowych i ważna zasada. Choć powiedziałabym, że wciąż niedostatecznie ważna. Na przykład kiedy pomyślisz o przemyśle spożywczym. W ostatnim czasie wielu projektantów specjalizujących się w food design pochyliło się nad tym problemem – jak wykorzystać odpady produkcyjne w przetwórstwie żywności, jak projektować ekologiczne opakowania czy przechowywać żywność bez opakowań. Albo zajmują się dobrostanem zwierząt. Projektanci są dziś bardzo świadomi roli, którą mają do odegrania.

Projektanci, którzy wchodzą teraz na rynek pracy, wychowywali się w czasach, w których kryzys klimatyczny jest jednym z dominujących tematów w dyskursie publicznym. Czy zaszła pokoleniowa zmiana?

Tak naprawdę już od dłuższego czasu było wiadomo, że zmiana jest potrzebna. W 2021 roku Dutch Design Week za temat przyjął „The Greater Number” („Lepsza liczba”), co było odniesieniem do raportu Club of Rome pod tytułem „The Limits to Growth” („Granice wzrostu”) napisanego już w 1972 roku, czyli ponad 50 lat temu. Raport już wtedy był ostrzeżeniem: „Nie możemy dalej iść w tym kierunku”. A od tamtej pory nasza konsumpcja i nasze potrzeby materialne – czy może bardziej zachcianki – tylko wzrosły. W tym momencie zbliżamy się do punktu, w którym nie będzie już odwrotu. Bardzo pilnie musi nastąpić zmiana. Pewne postulaty polityczne zostały już uzgodnione, ale teraz powinny być również wdrożone. Myślę, że to normalne, że to pokolenie bardziej przykłada do tego rękę od poprzednich, które też przecież powinny były coś zrobić. Ale nie zrobiły. Być może były nieco zaślepione blaskiem kapitalizmu?

Czym współcześnie powinien wyróżniać się dobry design?

Powiedzmy, że powinien mieć pozytywny wpływ na rzeczywistość. Na przykład zwiększać świadomość w zakresie możliwej redukcji konsumpcji czy ponownego użycia. Powinien też uwzględniać limity zasobów, jakie mamy na naszej planecie. Tak naprawdę chodzi przede wszystkim o zrównoważony rozwój i cyrkularność. Stoją przed nami ogromne wyzwania w branży budowlanej, w branży mody, w przemyśle spożywczym… Pod wieloma względami chodzi o ogólną, systemową zmianę. Mamy wiele wyzwań, na które musimy odpowiedzieć, jednym z nich jest automotive design. Czasami słychać głosy zmartwionych o ekonomię, ale faktem jest, że nowe ścieżki mogą przynieść nowe możliwości ekonomiczne. W tym miejscu mogę wspomnieć o pracy projektantki Fides Lapidaire, którą bardzo cenię. Tytuł pracy to „Shit Sandwich”. Fides stworzyła food truck, w którym sprzedawała kanapki, i którego częścią była ogólnodostępna toaleta. Był to swego rodzaju protest przeciwko temu, że spłukujemy nasze odchody, które są przecież ważnymi składnikami odżywczymi dla gleby. Tymczasem w innym miejscu planety wydobywamy fosforyty, by mieć nawozy sztuczne. Praca Lapidaire nie jest jedynie teoretyczną propozycją. Projektantka jest na etapie rozmów z reprezentantami branży budowlanej i architektami, by rozpowszechnić te alternatywne metody pozyskiwania składników odżywczych w nowych projektach mieszkalnych.

Podczas tegorocznej edycji Łódź Design Festival będziesz jurorką w konkursie make me! organizowanym z myślą o młodych projektantach i projektantkach. Masz też wieloletnie doświadczenie w byciu jurorką. Czy czujesz w związku z tym odpowiedzialność?

Sama nie jestem projektantką. Mam jednak wieloletnie doświadczenie w dziedzinie designu i wiedzę o najnowszych trendach czy tendencjach. Z tej perspektywy mogę dokonać pewnych ocen. Będąc jurorem zawsze jest się trochę subiektywnym, ciężko zachować kompletny obiektywizm. Dla mnie ważne jest, by mieć pewną ramę kryteriów i myślę, że tę perspektywę i te kryteria podziela wiele osób, którym zależy na zielonej transformacji. Ta rama pomaga mi ocenić, czy dany projekt odpowiada założeniom i czy został przy tym dobrze zaprojektowany – czy jest funkcjonalny, pociągający itd. Liczy się także to, jak projekt został zaprezentowany i czy jego autor umie przedstawić ideę, która stała za jego pracą. Jako jurorka chcę mieć poczucie, że dana osoba dobrze spełni swoją funkcję jako designer czy designerka – że ma odpowiednią wiedzę, zestaw umiejętności i wrażliwość.

Jakie wskazówki dałabyś projektantom i projektantkom, którzy stawiają pierwsze kroki w karierze zawodowej albo zastanawiają się nad własną ścieżką projektową?

Są projektanci, którzy chcieliby założyć własną pracownię. Są też tacy, którzy chcą pracować dla większych firm. Powinieneś wiedzieć, co ci najbardziej odpowiada. Jeśli pracujesz nad projektem dyplomowym i wkładasz w niego wiele energii, dobrze jest pokazać później ten projekt, żeby dostać feedback od profesjonalistów i publiczności. To dobry pierwszy krok w karierze. Sama osobiście bardzo zalecam branie udziału na przykład w pokazach dyplomowych. Konkurs to może być następny krok – wychodzisz wtedy z projektem do świata zewnętrznego. To bardzo pomocne. Możesz wtedy zmierzyć się z innymi perspektywami, krytycznie przemyśleć swoją pracę. Kiedy zgłaszasz się na konkurs, musisz sprawdzić kryteria i umotywować, dlaczego twój projekt je spełnia. Więc przede wszystkim powiedziałabym: „Wyjdź ze swoim projektem na zewnątrz!”. Jestem bardzo ciekawa prac zgłoszonych na tegoroczny konkurs make me! i nie mogę się doczekać, by zobaczyć te najbardziej wyjątkowe i wybitne projekty.

Międzynarodowy konkurs wzorniczy make me! organizowany przez Łódź Design Festival to jedno z najbardziej pionierskich wydarzeń w Europie powstałych dla projektantów i projektantek stawiających pierwsze kroki w karierze zawodowej. Zgłoszenia do 16. edycji konkursu wysyłać można już tylko do 22.03.2023. Zwycięzcy zostaną przedstawieni w czasie ceremonii finałowej podczas tegorocznego Łódź Design Festival. Pula nagród wynosi 50 tys. zł!

fot. materiały prasowe

Dywany jak dzieła sztuki

Zakup dywanu orientalnego, perskiego lub innego ręcznie tkanego, który może stać się w domu formą sztuki, wymaga wizyty w odpowiednim miejscu. Na szczęście specjaliści z warszawskiego showroomu CARPETS & MORE to znawcy i pasjonaci tematu. Znajdziemy tu wiele prawdziwych perełek.

Dywany od wieków są ważnym elementem wystroju przestrzeni, stanowiąc jedne z podstawowych narzędzi aranżacyjnych, służących do tworzenia centralnego punktu we wnętrzach. Artyści często przekazują w poszczególnych wzorach swą wyjątkową kulturę, opowiadając lokalne historie za pomocą ręcznie robionych dzieł. Dbałość w ich tworzeniu sprawia, że ​​dywan staje się czasem prawdziwym obiektem sztuki. Właściwie dobrany do charakteru i stylu domu, nasyca go charyzmą, polotem i wygodą. Projektanci wnętrz uwielbiają ich przykuwające wzrok kolory, fakturę i wrażenie, jakie zapewniają pomieszczeniu, uważając je za jeden z najważniejszych elementów w tworzeniu spójnego otoczenia. Są jednymi z najcenniejszych nabytków, które kupujemy do swojego domu.

Showroom, połączony ze sklepem internetowym, prezentuje ok. 30 000 modeli, pogrupowanych na trzy kategorie: dywany do wnętrz prywatnych, dywany zewnętrzne, przeznaczone na balkony i tarasy, oraz dywany i wykładziny do budynków użyteczności publicznej. Wszystkie sygnowane są doskonałymi markami, za którymi stoją projektanci oraz producenci przez duże „P”, tacy jak: Bluebellgray, Brink & Campman, Fischbacher, Florence, Broadhurst, Harlequin, Jules Flipo, Laura Ashley, Louis De Poortere, Mattan, Morris & Co., Orla Kiely, Reza’s, Rug Solid, Sanderson, Scion Living, Ted Baker czy Wedgwood. Każdy dywan można zamówić w dowolnych formatach i kolorach, a specjaliści służą fachową wiedzą w doborze odpowiedniego składu dywanu do konkretnego otoczenia.

fot. materiały prasowe

 

Tam, gdzie technologia spotyka sztukę

Czasy, w których design postrzegany był wyłącznie w kategoriach estetycznych odeszły do lamusa. Dziś nowoczesne wzornictwo stawia przed sobą wiele wyzwań – projektowane przedmioty muszą być nie tylko oryginalne, ale przede wszystkim funkcjonale, długowieczne i ekologiczne. Inaczej mówiąc, powinny nieść za sobą cały szereg wartości dodanych, łącząc to, co efektowne z tym, co niezwykle efektywne. Doskonałym przykładem będzie tu innowacyjne, aluminiowe krzesło Toma Dixona, któremu finalny szlif nadała firma Hydro.

Każdy, kto kocha nowoczesne, niebanalne meble bez wątpienia słyszał o kultowych projektach Toma Dixona. S Chair – wyplecione ze słomy oraz Pylon Chair, którego bazą stały się zespawane ze sobą stalowe druty to już absolutne klasyki – projekty, które wstrząsnęły światem współczesnego designu. Jego kreacje można podziwiać w najmodniejszych wnętrzach barów i hoteli, prywatnych rezydencjach, a także w Victoria and Albert Museum w Londynie, Museum of Modern Art w Nowym Jorku czy Centre Georges Pompidou w Paryżu. Dziś kolejny projekt Dixona gości w Hydro, bowiem projektant wziął „na warsztat” aluminium – materiał, który otwiera przed designerami zupełnie nowe możliwości kreacyjne.

Hydro i Dixon – duet doskonały

Tom Dixon znany jest ze swojej miłości do metalu – nic więc dziwnego, że do nowego projektu wybrał aluminium – surowiec, który pozwala wyprodukować lekkie, solidne konstrukcje zaprojektowane w zgodzie z ideą zrównoważonego rozwoju.

Krzesło zostało stworzone z myślą o długowieczności, funkcjonalności, pięknie i szacunku do środowiska. Wykonane w 100% z aluminium i składające się z niewielu komponentów, może zostać poddane przetworzeniu, gdy jego służba w roli mebla dobiegnie końca.

– Przyszłość potrzebuje materiałów, które będą żyć dłużej oraz takich, które można ponownie wykorzystać – mówi Marc-Steffen Hinderer, Director Surface OpEx & Commercial, Hydro Extrusion Europe. – Aluminium jest jednym z niewielu surowców, które można poddawać recyklingowi w nieskończoność bez utraty właściwości. To sprawia, że jest idealnym materiałem dla gospodarki o obiegu zamkniętym, pozwalającym „uzyskać więcej za mniej”.

Krzesło HYDRO zostało wyprodukowane przy użyciu superplastycznego formowania stopów aluminium. Balonowy wzór osiągnięto formując metal przez rozdmuchiwanie w wysokich temperaturach, a kształt wycinano laserowo. Metody te zostały opracowane w przemyśle motoryzacyjnym, aby tworzyć głębokie i złożone formy, które jeszcze kilka lat temu były niemożliwe do osiągnięcia.

fot. materiały prasowe

Smak gorzkiej czekolady

Wyrafinowane wnętrze warszawskiego mieszkania, zaprojektowanego przez pracownię MIKOŁAJSKAstudio, od wejścia hipnotyzuje swoją głębią. Realizacja tego 70-metrowego apartamentu była wyzwaniem, m.in. poprzez nietypowy styl, który wybrali właściciele. Sterylna biel, która towarzyszy inwestorom na co dzień w pracy, została celowo zdetronizowana, ustępując miejsca wyrazistej, ciemnej kolorystyce. Od razu po przekroczeniu progu czuć przedsmak tego, co czeka nas w dalszej części – konsekwentne zastosowanie materiałów wykończeniowych, kolorystyki i stylu.

– Inwestorom zależało na stworzeniu przestrzeni współczesnej i eleganckiej. Mieszkanie miało być bezpieczną przystanią, miejscem do odpoczynku i wyciszenia. Ze względu na codzienną pracę w bardzo jasnych, sterylnych wnętrzach, właścicielom zależało na odmianie – ciemnych barwach, przyćmionym świetle i nastrojowym otoczeniu. – wyjaśnia Ida Mikołajska, architektka, współwłaścicielka pracowni MIKOŁAJSKAstudio.

Salon, połączony z otwartą kuchnią, perfekcyjnie komponuje się z całością mieszkania. Do odpoczynku zachęca szara, wygodna sofa modułowa, a także niepodważalne serce pomieszczenia – narożny biokominek.

Kuchenna zabudowa perfekcyjnie komponuje się z pozostałą częścią mieszkania. Ciemnobrązowe fronty, harmonizują z czarnymi elementami.

Sypialnia gospodarzy to elegancka i zarazem ciepła strefa wypoczynku. Pierwsze skrzypce gra tu duże, tapicerowane ciemnoszarym materiałem łóżko z miękkim wezgłowiem.

Gabinet urządzono w niewielkim pomieszczeniu – stanęło tu biurko dla dwóch osób i wygodna sofa, na której można przenocować gości.

Konsekwencję w stosowanych materiałach i kolorach widać również w łazience. Tam także króluje odważne połączenie eleganckiego, ciemnego drewna i antracytowych płytek.

fot. materiały prasowe

Historia schowana w kredensie

Okazała, skrzyniowa konstrukcja często zdobiona przeszkleniami i półkami, wyjątkowa precyzja wykonania oraz piękny element jadalniany – to musi być kredens! Co go łączy z… wiarą? Czy to prawda, że niegdyś można było w nim znaleźć niezatrute potrawy? O historii kredensu i jego współczesnej wersji opowiadają ekspertki z Galerii Wnętrz DOMAR – Aldona Mioduszewska i Sylwia Gulewicz-Wysocka.

Kredens, prócz sprawowania roli gustownego elementu aranżacyjnego, w funkcjonalny i kompaktowy sposób przechowuje różnego rodzaju wyposażenie, w tym całe komplety sztućców, naczyń lub bielizny stołowej. Historia kredensu jako mebla związanego z jadalnią i jedzeniem rozpoczyna się jednak w XV wieku, kiedy to przechowywano w nim potrawy dla państwa, sprawdzone przez służbę, jako te jadalne i niezatrute. Od tego też pochodzi słowo „kredens” – „credo”, czyli „wierzę”.

– Kredens był gwarancją „wiary” w to, że potrawy w nim przechowywane są sprawdzone, jadalne i zdrowe. Posiadał masywną konstrukcję opartą na skrzyni, służącą do przechowywania sprzętu stołowego. Około 1500 roku, czyli w czasie włoskiego renesansu, jego forma ewoluowała do wyposażenia łączącego cechy skrzyni i szafy, zyskując przy okazji bardziej wytworny wygląd, często zdobiony kunsztownymi dekoracjami rzeźbiarskimi. Chowano w nim gustowne naczynia, misy czy dzbany, które chroniła niska, szeroka zabudowa zamykana z przodu na drzwiczki. W późniejszym czasie, forma kredensu przekształciła się do mini „wieżowca” kuchennego – tak jak kredensy należące do mebli kolbuszowskich z XVIII-XIX wieku – mówi Aldona Mioduszewska, dyrektor marketingu Galerii Wnętrz DOMAR.

Ekspertka zauważa również, że choć w XXI wieku ten wyjątkowo urokliwy mebel nie jest już tak popularny, jak wieki wcześniej, jego nowe wersje wciąż ozdabiają nasze wnętrza:

– Kredens to mebel sentymentalny. Kojarzy się z babciną spiżarnią, w której znajdziemy różnego rodzaju smakołyki. Pamiętajmy jednak, że aktualnie ten sentyment zyskał nowoczesną formę, dopasowaną do zmieniającej się zabudowy meblowej, niekiedy „zabierającej” funkcje kredensu. Z tego względu pozostaje on wyjątkowym elementem ozdobnym – tak jak model stworzony w 2016 roku przez Piotra Polka. Jest to kredens z przepięknego, czereśniowego drzewa z uchwytami z metalu młotkowanego, wpasowujący się w cudownie geometryczny nurt art deco.

Kredens współcześnie

Jakie kredensy są najmodniejsze w tym sezonie? Jak wskazuje Sylwia Gulewicz-Wysocka, architektka Galerii Wnętrz DOMAR, wciąż królują te klasyczne wersje, doskonale wpasowując się w style rustykalne, skandynawskie czy prowansalskie:

– Oczywiście ta popularność zdobionych kredensów nie oznacza, że jego nowoczesna wersja z gładkimi, prostymi frontami nie wpasuje się do tych bardziej surowych wnętrz. Jest to mebel na tyle uniwersalny, iż odnajdzie się w różnego rodzaju nurtach architektonicznych. Przy stylu rustykalnym, skandynawskim lub prowansalskim, będzie on z drewna albo forniru, czyli naturalnej okładziny drewnianej. Natomiast w przypadku nowoczesnych wersji, jego konstrukcję ozdobi lakier, a nawet laminat.

Warto wspomnieć, że kredens nie musi „mieszkać” jedynie w kuchni, tak jak to zazwyczaj kojarzymy z dziecięcych lat oraz wizyt u naszych dziadków i pradziadków. Współcześnie mebel doskonale sprawdzi się w otwartych salonach, połączonych z jadalnią lub kuchnią, dzięki czemu możemy blisko przechowywać najpotrzebniejsze wyposażenie kuchenne, a stylowy design mebla dopełnienia wystrój pomieszczenia.

Architektka Galerii Wnętrz DOMAR dodaje, że choć design kredensów wciąż trzyma się pewnych znanych standardów, w wybranych stylistykach zyskuje on pewne charakterystyczne akcenty. Dlatego też mebel ten doskonale nadaje się do wielu różnorodnych aranżacji, łączących zupełnie odrębne style, doskonale z nimi współgrając.

fot. materiały prasowe

Tego jeszcze nie było: Pole namiotowe w biurze

Od czasu do czasu udaje się połączyć dwie pozornie rozbieżne idee. Przykład? Biura i namioty. Co ma jedno do drugiego? Okazuje się, że sporo, jak udowadnia producent mebli biurowych Steelcase, korzystający w procesie projektowym z badań na temat potrzeb pracowników. Jednym z efektów jest nowy projekt – Pod Tent. Można go już obejrzeć w Warszawie, w showroomie ARC Interiors.

Badania nad komfortem pracy

Zespół projektowy Steelcase przeprowadził wspólnie z naukowcami z Uniwersytetu Wisconsin badania związane z potrzebą prywatności w miejscu pracy. Wykazały one, że nie tylko ruch i hałas przeszkadzają w skupieniu, ale również nadmiar wrażeń wizualnych. Postanowili poszukać rozwiązania, które od razu odpowiadałoby wielu innym potrzebom przestrzeni pracy, czyli elastyczności i mobilności. Jednym z zadanych pytań dotyczyło warunków, w jakich czujemy się bezpiecznie i odczuwamy psychiczny komfort. Wśród odpowiedzi pojawiło się, że – w namiocie. I trudno się z tym nie zgodzić. Bo sposobem na oddzielenie się na kempingu od otaczającego nas tłumu, jest ukrycie się wewnątrz namiotu, a mimo to pozostajemy częścią atmosfery miejsca.

Poszukiwane rozwiązań

Problem polegał na tym, że projektanci Steelcase pracowali dotychczas z twardą materią, tworząc fotele obrotowe, biurka, systemy szaf i regałów biurowych. Tu zaś trzeba było się, dosłownie – nagiąć. O pomoc zwrócili się do projektanta Chrisa Pottingera, który współpracował z takimi firmami, jak The North Face czy REI, opracowując stosunkowo niedrogie i niewielkie rozwiązania namiotowe. Tym razem jego zadanie polegało na dopasowaniu ich do przestrzeni pracy. – Namioty z natury dają poczucie komfortu i bezpieczeństwa – mówi Pottinger. – A pomysł wprowadzenia ich do miejsca pracy wydał mi się tak innowacyjny, że musiałem być częścią tego projektu.

Innowacyjny Pod Tent

Wspólne działania przyniosły naprawdę ciekawy efekt. Jest nim Pod Tent, rodzaj schronienia w biurze, nawiązujący kształtem do słynnego londyńskiego budynku Gherkin. Konstrukcję „biurowego namiotu” wzięto bezpośrednio od outdoorowego pierwowzoru. Mamy gięte, aluminiowe rurki, na których rozpościera się materiał, ale już jego funkcjonalność ujawnia inne potrzeby. Wejście jest otwarte i brakuje zadaszenia. Pod Tent ma być bowiem częścią biurowej przestrzeni, a nie balonem oddzielającym od niej. Zapewnia wystarczającą prywatność, a przede wszystkim – zatrzymuje nadmiar wrażeń wizualnych.

Różne potrzeby, różne wersje

Projektanci Steelcase stworzyli przy okazji kilka wersji „biurowego namiotu”, realizującego różne potrzeby. Mamy więc lekki i wszechstronny wolnostojący ekran (Boundary Tent). Dalej – nabiurkowy Table Tent, zapewniający osłonę z trzech stron i nad głową. Blokuje on wizualne rozpraszacze i w łatwy sposób tworzy z biurka bardziej prywatną przestrzeń. Jest jeszcze duży, lekki wizualnie i inspirowany architekturą Overhead Tent, zapewniający prywatność poprzez formę zadaszenia, idealny do stanowisk pracy na planie otwartym.

Elastyczna aluminiowa rama i konstrukcja tej nowości są lekkie i łatwe do przenoszenia. Wprowadzają przy tym wizualne zaskoczenie, uśmiech na twarzy. Dystans w myśleniu o tym, jak efektywnie pracować korzystając z wiedzy, w jakich okolicznościach czujemy się dobrze i pracujemy efektywnie.

fot. materiały prasowe

ARTU z nową kolekcją na Targach Meble Polska

Przestrzeń do pracy ulega zmianom, a dzięki wejściu do masowej świadomości modelu hybrydowego, pojawiają się nowe wyzwania dotyczące wzornictwa i funkcjonalności mebli biurowych. Rzeźbiarskie detale, geometryczne kształty oraz ślady inspiracji współczesną architekturą, to znaki rozpoznawcze polskiej marki ARTU, specjalizującej się w rozwiązaniach do przestrzeni biurowych i dla branży HORECA. Ich nowoczesne rozwiązania konstrukcyjne i wielokrotnie nagradzane wzornictwo, będzie można podziwiać na zbliżających się wielkimi krokami Targach Meble Polska 2023 w Poznaniu.

Biuro nadal się zmienia i szybko ewoluuje. Projektanci tych przestrzeni kierują się ku zrównoważonym rozwiązaniom, zwiększając nacisk na maksymalną wygodę w miejscu pracy, lepszą akustykę, a także elastyczne i dopasowujące się meble. To wyraźny ukłon w stronę designu podnoszącego kreatywność, ale przede wszystkim dobrego samopoczucia pracowników.

Co roku inżynierowie ARTU, wraz z projektantami przemysłowymi, tworzą nowe modele krzeseł, stołów i sof, kładąc szczególny nacisk na ergonomię produktu oraz estetykę, docenioną m.in. nagrodą Red Dot 2020.

Marka ARTU powstała 3 lata temu. Jej pojawienie na europejskim rynku się stało się naturalną konsekwencją rozwoju firmy, istniejącej od 2000 roku, produkującej i dostarczającej meble dla segmentu kontraktowego, która w ciągu 17 lat osiągnęła pozycję lidera w swym regionie. Wykorzystując doświadczenie i zdobytą wiedzę o wymaganiach projektowania nowoczesnych przestrzeni biurowych, kierownictwo firmy zdecydowało się stworzyć markę z własną linią projektową, której wówczas brakowało na rynku. Jak się okazało, był to „strzał w 10” i duży sukces na rynkach europejskich.

W produktach ARTU znajdziemy głównie twarde drewno i metal. Meble z kolekcji „Moss”, „LeTube”, ”Duran”, „Porto”, „Marco” „Lover”, Wox” „Tuttu”, „Katana”, „Noook” doskonale sprawdzą się jako element domowego gabinetu, jak i nowoczesnej przestrzeni biurowej. Poszczególne kolekcje, zaprojektowane przez nazwiska i studia takie, jak m.in. Moritz Putzier, Pavel Vetrov, Levantin Design, Pablo Regano, Elena Khryashcheva, Milodamalo czy Figuron, zachwycają i uatrakcyjniają przestrzeń, sprawiając, że jest ona dynamiczna i ekspresyjna.

fot. materiały prasowe

Manifest indywidualizmu – aranżuj tak, jak chcesz !

Lubisz od czasu do czasu zmienić coś w aranżacji salonu? Chcesz, aby umeblowanie harmonijnie współgrało z przestrzenią? Zależy Ci nie tylko na wygodzie, ale także swobodnej interakcji z domownikami i gośćmi? Jeśli odpowiedziałeś „tak” choćby na jedno z powyższych pytań, to znaczy, że meble modułowe Bizzarto są właśnie dla Ciebie.

Mimo, że meble modułowe to rozwiązanie dobrze znane użytkownikom i projektantom wnętrz, nie zawsze w pełni zdajemy sobie sprawę z funkcjonalności jakie oferują. Bo to zdecydowanie więcej niż możliwość zmiany wielkości i kształtu sofy. To także sposób na wyrażenie swojej indywidualności i odejście od gotowych, seryjnych rozwiązań na rzecz takich, które pozwolą nam być w pełni sobą we własnym wnętrzu. Bo to, w jaki sposób odpoczywamy i spędzamy czas w domowym zaciszu mówi wiele o nas samych.

W każdym wnętrzu, gdzie trudno dobrać gotowe wyposażenie, meble modułowe będę doskonałym rozwiązaniem. Pozwolą dobrze wykorzystać przestrzeń, także tę o nietypowym kształcie. Konfigurując własny, indywidualny zestaw możemy jednocześnie płynnie kształtować przestrzeń strefy dziennej. Aranżując zestawienia o formie sof i narożników możemy kierować siedziska w przeciwne strony tworząc mebel-wyspę, aby optymalnie korzystać z wszystkich funkcjonalności wnętrza. Dodatki w postaci drewnianych podłokietników i łączników oraz modułowy regał pozwalają spójnie umeblować salon, ale mogą też funkcjonować jako samodzielne meble.

fot. materiały prasowe

Nadchodzi Feel Good Mood, czyli trendów we wnętrzach ciąg dalszy

U progu każdego roku wypatrujemy trendów, które w kolejnych miesiącach nadadzą ton mieszkaniom i domom. Jakie zjawiska tym razem wysuną się na plan pierwszy? Przede wszystkim przytulność, która zapewni miłą, miękką otoczkę zarówno coraz wyższym walorom funkcjonalnym, jak i niezobowiązującej elegancji. O szczegóły pytamy doradców z Galerii Wnętrz Home Concept w Warszawie i Home Concept Design Park w Katowicach.

We własnych czterech ścianach szukamy dziś przede wszystkim spokoju, harmonii, ukojenia. Mówi się wręcz o narodzinach Feel Good Mood, czyli trendu dobrego samopoczucia we wnętrzu. Nowe tendencje niosą więc odświeżenie, a nie rewolucję. W modnym wnętrzu na miarę roku 2023 spotkamy, wobec tego materiały, formy i kolory w pewnej mierze już znane, choć odmienione.

Nowych wpływów jednak też nie zabraknie

– W architekturze wnętrz od lat równolegle rozwijają się bardzo zróżnicowane wątki. Obecnie widać powrót pop-artu z paletą jaskrawych, ostrych barw czy pojawienie się stylu kawaii – operującego z kolei kolorami cukierkowymi. Te zjawiska świetnie wyglądają na Instagramie, natomiast mało kto będzie chciał rzeczywiście wprowadzić je do domu, podobnie jak neowiktoriański trend Dark Akademia. Nie mam wątpliwości, że polskie mieszkania w najbliższym czasie zyskają przede wszystkim na przytulności – nadal więc modne będą ciepłe beże i stonowane szarości – mówi Agnieszka Kostka ze Studia Prostych Form.

Kolor roku 2023 instytutu Pantone – Viva Magenta, czyli głęboka czerwień zmieszana z malinowym różem – też pojawi się raczej w postaci pojedynczych akcentów. A jakie zjawiska zaznaczą się wyraźniej?

Bliżej przyrody. Naturalne materiały

Coraz bardziej świadomie sięgamy i nadal będziemy sięgać po drewno, kamień, ceramikę czy tkaniny z wełny, lnu, bawełny. W naturalnych materiałach cenimy ich wyjątkową, szlachetną urodę, ale również walory praktyczne. Wyróżniają się trwałością, chętnie poddają się renowacji, a bez niej – pięknie się starzeją. Wprowadzone na stałe (np. w postaci podłóg, okładzin ściennych czy sufitów) podnoszą rynkową wartość mieszkania czy domu. Co zaś najważniejsze, są zdrowe i ekologiczne, czyli podwójnie korzystne dla nas samych i naszych najbliższych. A dodatkowo – dzięki odpowiedniej impregnacji – mogą dziś zaistnieć tam, gdzie wcześniej wydawało się to niemożliwe. Mowa np. o drewnianych podłogach w łazience (kluczowy jest jedynie dobór odpowiedniego gatunku) czy jasnych marmurowych blatach w kuchni.

Gładka forma. Łuki i zaokrąglenia

Ważnym zjawiskiem w architekturze wnętrz jest też triumfalny powrót łuków. Widać je na planach mieszkań (np. w układzie ścian działowych), w wykroju przejść, a także w kształtach mebli. Czasem nawiązują do art déco, niekiedy do lat 90. XX wieku – obecnie już odczarowanych, uwolnionych od balastu ironicznych skojarzeń. Wszelkiego rodzaju zaokrąglenia mają w sobie pewną wytworność, choć niezobowiązującą (dziś daleko im do stylu pałacowego). W ujęciu czysto praktycznym – w ciaśniejszych przestrzeniach zapobiegają zawadzaniu o sprzęty stopą albo łokciem. Ale przede wszystkim jednak dają aranżacji łagodność, wizualną miękkość. Delikatnie prowadzą domowników i gości przez mieszkanie – salon z wygiętą w łuk kanapą, kuchnię z zabudową o wyraźnie zaokrąglonych narożach, łazienkę z ceramiką opartą na różnego typu owalach i armaturą o organicznych kształtach.

fot. DesArte Studio Interiors & More, Tapeta InkiostroBianco

fot. DesArte Studio Interiors & More, Sofa Nicoline

fot. DesArte Studio Interiors & More, krzesło Calligaris Oleandro

W dobrym rytmie. Prążki i ryflowania

Drobne paseczki – ale nie w formie płaskiego wzoru, a struktury przestrzennej – zachwyciły i projektantów, i odbiorców. Wszystko zaczęło się od lameli, które przypomniały miłośnikom designu, że faktura może zupełnie odmienić oblicze dobrze znanych materiałów. Wkrótce pojawiły się więc frezowane fronty w meblach do salonu, kuchni, łazienki.

Nowe życie, dynamikę i charakter zyskały też ceramika (od wielkoformatowych płyt gresowych po drobne naczynia dekoracyjne), metal (tu m.in. żeberkowe grzejniki – zarówno stylizowane, jak i na wskroś nowoczesne czy loftowe) oraz szkło. W tym ostatnim przypadku walorem staje się ciekawa gra światła, choć nie tylko. Prążkowane szyby w drzwiach czy w coraz popularniejszych parawanach – mobilnych lub instalowanych na stałe – pozwalają odczytać zarysy i barwy umieszczonych za nimi obiektów, ale wyraźnie złagodzone. Przepuszczają światło, lecz chronią prywatność. Z kolei w witrynach i innych meblach szkło fakturowe sprawia, że wielokolorowy księgozbiór albo garderoba nie dominuje, lecz łagodnie wpisuje się we wnętrze.

fot.  Studio Prostych Form

Czarodziejski kryształ. Wszystkie odcienie szkła

Wspomniane szkło w 2023 r. będzie odgrywać coraz ważniejszą rolę w polskich domach.

– Wprawdzie to nieodłączny element aranżacji wnętrzarskich od zawsze. Ale teraz – bardziej różnorodne niż dotąd, bo gładkie lub chropowate, przejrzyste albo mleczne, bezbarwne i kolorowe – zacznie nadawać mieszkaniu niepowtarzalny charakter – mówi Jolanta Maciejewska Cudejko z salonu Drewmax. Zdaniem eksperta szkło pojawiać się będzie w witrynach, które ze względów i estetycznych, i praktycznych wykorzystujemy nie tylko w salonach, kuchniach czy jadalniach, ale także sypialniach, łazienkach, a nawet przedpokojach. Coraz większą rolę odgrywać będą także lustra – srebrzyste (zwłaszcza optiwhite, które wyjątkowo wiernie odwzorowują kolory) oraz barwione m.in. na złoto, miedź, brąz czy grafit. Te służą nie do przeglądania się, lecz do tworzenia iluzji przestrzeni, co działa zawsze z niezmienną mocą. W modnych wnętrzach nie zabraknie ponadto różnokolorowych szklanych wazonów i lamp.

fot. DREWMAX SZKŁO

fot. DesArte Studio Interiors & More, Tapeta Inkiostro Bianco

Wszystkimi zmysłami. Tkaniny multisensoryczne

Wróćmy jeszcze do wątku faktur, by odnotować rosnącą popularność tkanin o wyjątkowych, starannie dobranych splotach.

– Bogate i przyjemne w dotyku welury czy materiały boucle otulają wnętrze wizualnie, ale zachęcają też, by odczuwać je w dotyku. Wprowadzają więc do wnętrza przytulność i budzą w domownikach czy gościach pozytywne wrażenia. Wielki walor mają jednak również tkaniny o grubym, płóciennym splocie. Odbieramy je jako szlachetne oraz autentyczne. Jedne i drugie znajdują zastosowanie w meblach tapicerowanych od krzeseł po łóżka z miękkimi zagłówkami, dekoracjach okiennych i dodatkach. Pojawiają się również na ścianach – w postaci tapet – mówi Agnieszka Sakowicz z DesArte Studio.

fot. DesArte Studio Interiors & More, krzesło Calligaris Oleandro

Nowy rok, nowe otwarcie – także w Home Concept

Wszystkich naszych naszych ekspertów, zawsze chętnych przybliżyć trendy, ale także nowe materiały czy innowacyjne udogodnienia – spotkasz w galerii wnętrz Home Concept w Warszawie oraz w nowym Home Concept Design Park w Katowicach. Galeria Wnętrz Home Concept to miejsce w Warszawie, w którym w blisko 50 salonach wyposażenia wnętrz można urządzić łazienkę, wybrać płytki oraz podłogi drewniane oraz zamówić meble na wymiar do zabudowy kuchni, salonu i innych pomieszczeń.

Z kolei koncept wyjątkowego parku aranżacji wnętrz w Katowicach wyrasta z przekonania, że dobry design i otaczanie się pięknem stanowią o jakości, komforcie i radości życia, dodając codzienności wysublimowanego smaku i charakteru.

Trendy 2023: Współczesne ikony duńskiego designu

Aktualne trendy w aranżacji i wyposażeniu wnętrz pokazują, jak w ostatnim czasie zmieniają się nasze domy. Coraz skrupulatniej i z większą świadomością podchodzimy do urządzania, wybierając solidne, funkcjonalne meble o ponadczasowym wzornictwie. Co będzie modne w tym sezonie, a jednocześnie zostanie z nami na lata? Przedstawiamy duńskie ikony współczesnego designu.

Pandemia, wojna w Ukrainie oraz globalny kryzys gospodarczy i klimatyczny znacznie wpłynęły na sposób, w jaki myślimy także o aranżacji wnętrz. Dom stał się nie tylko naszym azylem, ale też miejscem pracy, przestrzenią, którą musieliśmy na nowo zorganizować, stawiając na wielofunkcyjne rozwiązania. Zaczęliśmy też bardziej skrupulatnie podchodzić do wyboru wyposażenia. W trosce o środowisko naturalne, ale też własne portfele, coraz częściej kupujemy meble o ponadczasowym designie, wykonane z wysokiej jakości materiałów, które zostaną z nami przez dłuższy czas. Z drugiej strony, spędzając coraz więcej czasu we własnym „M”, chcemy by nasze wnętrza były niepowtarzalne, dopasowane do indywidualnych potrzeb oraz odzwierciedlały osobowość lokatorów. Chcemy „mieszkać” z designem, stylem, ale i funkcjonalną prostotą. Nowe trendy w aranżacji wnętrz jasno wskazują, że cenimy przytulność i wygodę, ale i pewność, jaką daje klasyczne, ponadczasowe wzornictwo, które pokochamy na długie lata. Modułowe, wielofunkcyjne meble zapewniają zaś wszechstronność, elastyczność i pozwalają cieszyć się wszystkimi aspektami codziennego życia w domowej przestrzeni.

Duński design

Nowoczesne i wielofunkcyjne, oparte jednak na tradycyjnej sile rzemiosła meble do jadalni i salonu, definiują obecnie pojęcie domu. Innowacyjne wzornictwo, ciepły minimalizm i powściągliwe podejście do luksusu to cechy charakterystyczne dobrego designu, który uosabiają meble rodem ze Skandynawii. Poszukując inspiracji na urządzenie salonu czy jadalni, warto przyjrzeć się bliżej ofercie duńskiej marki meblowej BoConcept.

Zaprojektowane przez światowej sławy designerów, takich jak Henrik Pedersen,

 

 

 

Morten Georgsen

 

 

 

czy Rene Hougaard stoły, krzesła i fotele oraz sofy to perełki współczesnego wzornictwa.

 

 

Najlepszym na to dowodem jest kultowy już fotel Imola, inspirowany kształtem piłki tenisowej. Na uwagę zasługuje też krzesło Charlotte, którego kubełkowa, zwarta forma, niewielkie gabaryty oraz funkcjonalność sprawiają, że odnajdzie swoje miejsce właściwie w każdym wnętrzu.

Funkcjonalność na lata

We współczesnych wnętrzach liczy się nie tylko komfort, ale też ich multifunkcyjność. Dodatkowe miejsce do pracy w domu zapewnią stoły do jadalni. Duże, solidne i trwałe modele, dzięki ponadczasowemu wzornictwu stają się ozdobą wnętrza na lata. Tak, jak rozkładany stół do jadalni Alicante.

 

Podobnie minimalistyczny i elegancki stół do jadalni Hauge z organicznymi kształtami i zaokrągleniami chyba nigdy nie wyjdzie z mody.

 

Istotnym elementem każdego wnętrza są sofy, które dzięki modułowemu charakterowi można dopasować do indywidualnych potrzeb. W pełni konfigurowalne, dostępne w szerokiej gamie wykończeń tapicerki, łatwo i przyjemnie wkomponują się w przestrzeń każdego salonu. Wyważone proporcje łączą z pięknymi kolorami, wysokiej jakości materiałami oraz tradycyjnym rzemiosłem. Tym jednak, co je wyróżnia, jest po prostu użytkowy charakter.

Sofa Bergamo ze swoją elegancką, organiczną formą i nisko osadzonymi siedziskami łączy luksusowy wygląd z niezwykłą wygodą.

 

Sofa Amsterdam to nowoczesny design, który budują zdecydowane linie i dynamiczne zaokrąglenia. Jej otwarta forma sprawia, że odnajdzie się w nowoczesnych wnętrzach typu „living”.

 

fot. materiały prasowe

Jak będzie wyglądać łazienka w 2023 roku? – 4 ważne trendy

Od czasu pandemii nie ma już żadnych wątpliwości, że łazienka jest miejscem relaksu i wyciszenia. Stąd tak starannie się ją obecnie projektuje. Na co zatem zwrócić uwagę urządzając ją w 2023 roku? Spośród wielu nurtów i stylów, wybraliśmy cztery wiodące.

– Obserwowanie tego, co dzieje się na targach czy w showroomach najlepszych producentów, codzienne spotkania z architektami i projektantami wnętrz. To wszystko pozwala nam rozpoznać i przewidzieć potrzeby osób, które będą urządzały łazienkę w 2023 roku – mówi Beata Kuligowska z Bozza Concept’n Design. – Warto zauważyć, że współczesne propozycje producentów odpowiadają na potrzeby osób oczekujących od łazienki różnych bodźców. Raz będzie to przestrzeń odtwarzająca porządek natury, innym razem łazienka urządzona na sentymentalną nutę albo ożywiająca zmysły rozmaitością wzorów i kolorów.

Jak zatem poruszać się w gąszczu różnych propozycji? Oto mały przewodnik po głównych trendach w wystroju łazienek, nie tylko na 2023 rok, ale również na lata następne.

Japandi, czyli ocieplony minimalizm

Potrzeba harmonii, spokoju, prostoty jest obecnie bardzo charakterystyczna dla projektowania, tak w modzie, jaki i we wnętrzach. To owocuje popularnością Japandi, czyli jednej z wersji minimalizmu. Mieszają się w nim skandynawski umiar i zamiłowanie do naturalnych materiałów z japońską harmonią i funkcjonalnością. Dzięki popularności Japandi zwrócimy się jeszcze bardziej ku ekologii. Będziemy wybierać kolory i surowce zbliżające nas do natury i zapewniające dobre samopoczucie. Jakie one będą? Barwy będą podobne do tych popularnych w tym roku, czyli bogata ochra, spalona pomarańcza, ale też delikatniejsze odcienie, jak ciemnoszary i kremowy. Z kolei materiały to drewno, kamień. To wszystko znajdzie wyraz w tym jak będą wyglądały wanny, umywalki, płytki i akcesoria, czyli całe wyposażenie łazienek.

 

Silnie zaznaczone wzory natury

Otaczanie się bogactwem niepowtarzalnych form, w które obfituje przyroda daje ukojenie. Desenie i motywy zaczerpnięte z natury są coraz bardziej śmiałe, wyszukane, i obecne w łazience. Stąd producenci płytek chętnie odtwarzają faktury kamieni, których złoża już się wyczerpują. Dzięki nowoczesnym technologiom dziś trudno jest odróżnić naturalny kamień od wielkoformatowego gresu. Uwagę przyciągają odcienie zieleni, błękitu, różu oraz mocno zarysowane żyły widoczne na powierzchni. Przejawem trendu „naturalnego” są również ożywiające wnętrza płytki, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak tapety – znajdziemy na nich motywy zwierząt, bogatą kolorystykę, ciekawe kontrasty i fantazyjne roślinne wzory.

Nostalgiczny vintage

W 2023 roku nawiązywać będziemy do rozmaitych historycznych epok. Styl vintage daje niezwykłe możliwości podkręcania charakteru wnętrza detalami. Odpowiednio dopasowana ceramika i bateria retro pozwala cofnąć łazienkę w czasie. Spośród propozycji Bozza można stworzyć zarówno wizję pastelowych snów z lat 30, przepyszny styl wiktoriański, jak i impresję na temat szalonego postmodernizmu.

Odważny industrial

Styl industrialny, odkąd wyszedł poza ramy zamieszkanych przez artystów starych nowojorskich manufaktur i wkroczył do najbardziej eleganckich salonów, cały czas jest modny. Trudno się oprzeć jego malarskości i odważnym kontrastom. Jak będzie się przejawiał w łazienkach 2023 roku?

– Poprzez dodawanie surowych akcentów, intensywnie teksturowych powierzchni. Beton, ciemne drewno, odsłonięta cegła, szkło, miedź i czarne akcenty w detalach. To wszystko zobaczymy w wyposażeniu łazienek w kolejnych sezonach – opowiada Beata Kuligowska.

Ostatnie lata w projektowaniu wnętrz łazienek, pokazują siłę popularnych od kilku lat trendów. Wiele z nich na dobre skradło nasze serca. Może więc nie warto cały czas podążać za czymś nowym, a zaufać temu, co jest sprawdzone, a przede wszystkim trwałe, estetyczne i dobrej jakości? W swoich wyborach zawsze też dobrze jest wesprzeć się doświadczeniem architektów wnętrz. Szczególnie w przypadku łazienek, w których wszystko – technologia, dobór kolorów, materiałów i każdy detal – pracują na nasz komfort.

fot. materiały prasowe