Rosną straty – rząd ogranicza jeszcze bardziej działalność w centrach handlowych
Rząd wprowadził nie tylko czwarty lockdown w ciągu roku, ale także wersję 2.0 ostatnich ograniczeń i to w momencie, kiedy footfall był niższy niż rok temu. O wpływie decyzji na rynek mówi Anna Malcharek, dyrektor zarządzający Gemini Holding.
Centra handlowe dostają cios za ciosem. Jak branża ocenia ostatnie decyzje władz, które nie tylko nakładają lockdown, ale także pogłębiają go?
Anna Malcharek: Oczywiście rozumiemy, że rząd poszukuje rozwiązań, które ograniczą rozwój trzeciej fali pandemii. Warto jednak zaznaczyć, że zanim wprowadzono 4 lockdown, footfall w galeriach był na niskim, a co najważniejsze na bezpiecznym poziomie. Oscylował on średnio w granicach 70-75% rok do roku. Klienci byli więc byli rozproszeni i co istotne oswojeni już z obecną sytuacją, mieli pewien rytm kupowania, który dopasowywali do swoich potrzeb, w tym związanych z poczuciem bezpieczeństwa. Co ważne, nie było też nagłych wzrostów footfallu, np. przed weekendem. Wskaźnik odwiedzin był stabilny przez cały tydzień, także w okresie wyprzedaży.
Ogłoszone 18 marca ograniczenia spowodowały natychmiastowy wzrost ruchu w dniach następujących po tej decyzji. Wielu klientów chciało jeszcze skorzystać z oferty handlowej i możliwości kupowania m.in. w sklepach z ubraniami czy elektroniką.
W ostatni czwartek, tj. 25 marca niestety scenariusz się powtórzył. Znów mamy do czynienia z decyzją na 2 dni przed weekendem, z tym, że teraz ze względu na obostrzenia dotyczące innej kategorii sklepów, nagłe wzrosty footfall obserwujemy m.in. w sklepach meblowych i budowlanych czy salonach fryzjerskich i zakładach kosmetycznych.
Decyzje te zaburzają, to co udało się już osiągnąć i to wysoką ceną, czyli stosunkowo niski i bezpieczny, zarówno dla klientów, jak i pracowników obiektów handlowych, footfall. Centra handlowe powinny dziś działać w najwyższych rygorach sanitarnych, uzgodnionych z przedstawicielami rządu, w warunkach stabilnego otwarcia, bez dodatkowych bodźców, które skłaniają klientów do nagłego szturmowania sklepów czy stłaczania się w kolejkach. Ciągłe zmiany w zasadach działania centrów handlowych generują chaos i to zarówno w zachowaniach konsumentów, jak i w organizacji działania galerii.
Jak te decyzje wpłyną na handel?
Anna Malcharek: Znów będziemy mieć do czynienia z tym samym modelem co na wiosnę, jesienią i zimą. Dziś obserwujemy duże spadki footfallu, dotkliwe także dla działających sklepów. Już pierwszy tydzień lockdownu przyniósł wskaźniki odwiedzin na poziomie nawet niższym niż rok temu, kiedy panowała powszechna panika i niewiedza, jak lockown będzie wyglądać. Oczywiście takie wahania w footfallu, idące w parze z ograniczeniem znacznej części oferty pogłębią i tak już ogromne straty. Już trzy ostatnie lockdowny wygenerowały dziurę rzędu 38 mld zł. 3-tygodniowy przestój pogłębi ją o kolejne miliardy, tym bardziej, że ograniczenia przychodzą przed świętami i w okresie prezentowania nowych kolekcji.
Jest też kwestia strat właścicieli centrów handlowych. Wciąż obowiązuje artykuł 15ze z tzw. ustawy covidowej. Branża apeluje o jego zniesienie. Póki co są to głuche apele?
Anna Malcharek: Zapis 15ze jest nie tylko wadliwy prawnie, ale przede wszystkim niesprawiedliwy. Branża centrów handlowych jest dziś jedyną branżą w gospodarce, w której wprowadzono takie odgórne regulacje, ingerując w umowy zawarte pomiędzy dwoma niezależnymi podmiotami – najemcami i wynajmującymi. Oznacza to, że de facto to na właścicieli galerii przerzucono koszty kolejnych lockdownów.
Efektem tego są potężne straty, których nie da się odrobić. Jak wyliczyła Polska Rada Centrów Handlowych, cztery kolejne lockdowny sprawiły, że centra handlowe straciły 5,5 mld złotych z tytułu przychodów z najmu, z czego ok. 3,5 mld dotyczyło bezpośrednio ustawowej abolicji czynszowej, a ok. 2 mld to dobrowolna pomoc jaką galerie udzieliły najemcom np. w formie rabatów. To aż 50 proc. rocznych przychodów centrów handlowych! Jednocześnie, co trzeba podkreślić, mimo tego, że rząd nakłada na nas ograniczenia, właściciele centrów handlowych nie są beneficjentem żadnych form rządowej pomocy, jak to ma miejsce w innych krajach UE. Stale także ponosimy koszty związane z funkcjonowaniem obiektów, czyli np. ochrony, sprzątania, ubezpieczane, podatku od nieruchomości, użytkowania wieczystego i innych. Ustawa 15ze niestety coraz mocniej drenuje rynek, doprowadzają do sytuacji, w której wynajmujący nie mają już środków .
Straty są także, gdzie indziej. Kolejne decyzje wykreślają kolejne niedziele handlowe
Anna Malcharek: Wprowadzenie lockdownów w styczniu, a później marcu sprawiło, ze z kalendarza zniknęły aż 2 z 7 niedziel handlowych w 2021 roku. To niesie oczywiście za sobą dalsze straty dla handlu. Dlatego poprzez organizacje branżowe stale ponawiany jest apel o to, aby wyznaczyć nowe terminy. Raz, aby wesprzeć handlowców w tym trudnym momencie. Dwa, aby jeszcze bardziej rozproszyć klientów, zwłaszcza przed świętami. Chcemy uniknąć sytuacji, w której w dni takie jak piątek czy sobota dojdzie do kumulacji osób na terenie centrów handlowych, zwłaszcza przed Wielkanocą.
Źródło: Gemini Holding/Guarana PR